niedziela, 31 stycznia 2016

Tajemnice, przepowiednie, rytuały... - recenzja książki Król kruków

Witajcie! ^^
Ponownie  przepraszam Was za nieobecność na blogu, ale przez szkołę wcale nie mam czasu na czytanie, ani tym bardziej na pisanie czegokolwiek. Na szczęście już za kilka tygodni będę miał ferie, więc postaram się być aktywniejszy. Jednak to dopiero od 15 lutego...
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki Maggie Stiefvater, Król kruków. Wiem, że miała być recenzja Rebelianta Marie Lu, jednak przeczytałem go jeszcze w 2015 roku, a na blogu pojawiły się moje odczucia związane z Królami przeklętymi przeczytanymi już w 2016 roku, więc stwierdziłem, że takie mieszanie nie miałoby większego sensu.
Po Króla kruków sięgnąłem głównie dlatego, że zarówno ta książka, jak i autorka już od całkiem długiego czasu mnie intrygują. Ostatnio do mojej biblioteczki trafiły trzy książki Maggie Stiefvater, jednak w pierwszej kolejności postanowiłem przeczytać właśnie Króla kruków, bo wydawał mi się najbardziej świeży i oryginalny.
Miłego czytania :)

Tytuł: Król kruków
Tytuł oryginału: The Raven Boys
Autorka: Maggie Stiefvater
Tłumaczenie: Małgorzata Kafel
Seria: The Raven Cycle #1
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 496
Wymiary grzbietu: 3,5 cm

Opis


Pierwszy tom magicznej sagi.
Jedna dziewczyna i trzech chłopaków.
Blue pochodzi z rodziny wróżek, jest medium do kontaktów ze światem zmarłych.
Gansey, Adam i Ronan, trzej przyjaciele w elitarnej szkoły dla chłopców, obsesyjnie poszukują tajemniczych linii mocy legendarnego Króla Kruków - Glendowera.
Z ich powodu pozornie ciche i spokojne miasteczko staje się scenerią niezwykłych wydarzeń.
Gdy razem z Blue trafią do magicznego lasu, gdzie czas płata figle, nic już nie będzie takie samo...
Przerażające tajemnice, mroczne rytuały, stare przepowiednie, wizje, duchy, ofiary, a to dopiero początek tej historii...



 Ocena



 'Zawsze go zostawiali. Jednak on nigdy nie potrafił zostawić ich.'


 Wizualnie


Okładka Króla kruków bardzo mi się podoba, jest taka nietypowa. Obraz na niej przedstawiony wygląda jakby został namalowany farbami, co naprawdę dobrze się prezentuje. W dodatku świetnie dobrana kolorystyka, a poza tym okładka została niezwykle dopasowana nie tylko do tytułu, ale także do treści, jak i klimatu książki, który jest cudowny, ale o tym wspomnę później. Grzbiet książki jest jeszcze piękniejszy, ale co ważniejsze, solidny, a podczas czytania nie łamie się. Opis jest bardzo intrygujący i nie zdradza niczego ważniejszego z książki, za co ogromny plus. A tak w ogóle, to tył powieści jest naprawdę przepiękny. Czcionka jest całkiem spora, przez co książkę czyta się ekspresowo, a literówek jest bardzo mało, jeśli w ogóle jakieś są, bo ja chyba żadnej nie dostrzegłem. Tusz nie rozmazuje się, a strony są szare. Naprawdę, ukłony ode mnie lecą w stronę wydawnictwa za wydanie Króla kruków, które jest naprawdę hipnotyzujące!

 'Biedni się martwią, że są biedni - medytował kiedyś Adam - a teraz się okazuje, że bogaci się martwią, że są bogaci.'


 Fabuła


Zacznę od tego, że pomysł autorki na tę serię niezmiernie mi się podoba. Jest on bardzo ciekawy i nietypowy. Te wszystkie tajemnice, wróżby, linia mocy i wiele różnych rzeczy, które są naprawdę nietuzinkowe, skradły moje serce. Król kruków to taki powiew świeżości, co z czym osobiście się jeszcze nie spotkałem.
Po przeczytaniu książki od razu w oczy rzuca się bardzo przemyślana fabuła. Wszystko do siebie pasuje, nie ma zbędnych wydarzeń, wątków czy postaci. Nie wiem jak bardzo byśmy chcieli, to nie znajdziemy niczego nielogicznego czy niepasującego do reszty.
Następną zaletą książki jest to, w jaki sposób autorka wszystko nam przedstawiła. Opisała i wyjaśniła wszystkie wymyślone przez nią wątki bardzo barwnie oraz z wielką dokładnością i precyzją. Nie ma żadnych niejasności czy nielogiczności, każdy element idealnie do siebie pasuje i się uzupełnia. Jednak Maggie nie podaje nam wszystkich wyjaśnień na tacy od samego początku - zdarza się, że odpowiedzi i rozszyfrowań na wiele pytań czy zagadek nie znamy aż do ostatniej strony, co tylko nakłania nas do dalszego czytania i czytania i sprawia, że nie możemy oderwać się od lektury. A kiedy już te rozwiązania poznamy, to nie możemy wyjść z podziwu, jak misternie i dokładnie została przemyślana i nakreślona każda zagadka oraz z jaką dbałością o każdy najmniejszy szczegół Maggie wplotła ją w fabułę.
W książce nie przypadło mi do gustu jedynie to, w jakim tempie rozwija się akcja. Fabuła rozkręca się bardzo powoli, pomimo tego, że przez cały czas coś się dzieje, to jednak nie są to wydarzenia, które wbiłyby nas w fotel. Jakieś ważniejsze wydarzenie ma miejsce dopiero w połowie książki. Całe szczęście pod koniec mamy istne fajerwerki, może nadal trochę nieśmiałe, ale zadowalające i bardzo ciekawe.
Z opisu Króla kruków mogłoby wynikać, iż jest to romans paranormalny. Otóż to nic bardziej mylnego. W książce całego wątku romantycznego jest bardzo mało, został on wręcz tylko naszkicowany, w dodatku bardzo lekko i delikatnie. Bardzo mi się ten wątek spodobał, bo pomimo tego, że autorka przedstawiła go w bardzo delikatny sposób, to był całkowicie naturalny, ale też skomplikowany. Autorka genialnie go poprowadziła - uczucia, które rodzą się w Blue zostały nakreślone bardzo lekko, nietuzinkowo i niejednoznacznie. Poza tym głównej bohaterce została przepowiedziana pewna wizja związana z osobą, którą kiedyś pokocha. Nie mogę Wam zdradzić, jak ta przepowiednia brzmiała, bo byłby to spoiler, jednak mogę powiedzieć, że miesza ona bardzo w życiu głównej bohaterki i sprawia, że ta ciągle musi trzymać się na baczności. Znów muszę pochwalić kreatywność i wyobraźnię autorki, bo stworzenie tejże właśnie przepowiedni to było coś mistrzowskiego, naprawdę magicznego. Mam nadzieję, że autorka jeszcze bardziej pokomplikuje losy głównej bohaterki w dalszych tomach, ale to na szczęście jeszcze przede mną.
Jednym z największych atutów książki jest jej atmosfera. Maggie Stiefvater stworzyła coś... po prostu magicznego. Klimat Króla kruków jest obłędny - wszechobecne magia i tajemnice wywołały u mnie tyle emocji, że po prostu nie miałem czasu na to, żeby uszło ze mnie napięcie i żebym mógł wreszcie odetchnąć. O wszystkich tajemnicach, wróżbach, rytuałach oraz innych paranormalnych zjawiskach i rzeczach czytałem z wypiekami na twarzy, moja ciekawość wzrastała z każdym kolejnym zdaniem i sprawiała, że nie chciałem się oderwać od książki. Maggie doskonale wie, jak przyciągnąć czytelnika do swojej książki, co w Królu kruków dokładnie pokazała.

 'Niektóre sekrety odsłaniają się tylko przed tymi, którzy są ich warci.'


 Bohaterowie


Bardzo spodobało mi się to, że każda postać została stworzona po to, aby odgrywać jakąś rolę. Każdy bohater miał do spełnienia jakieś zadanie; nie znajdziemy tu osób, które zostały nakreślone na siłę, aby zapełniać puste karty powieści. Następnym plusem jest to, że Maggie w każdą postać tchnęła wiele życia i sprawiła, że wszyscy są namacalni i jedyni w swoim rodzaju. Już od samego początku widać, jak bardzo różni się każdy bohater Króla kruków. Wszystkie postaci myślały w inny sposób, wyznawały inne wartości i obierały różne ścieżki. Te różnice bardzo mi się podobały, ponieważ pozwalały bez większego wysiłku odróżnić jednego bohatera od drugiego.  Każda postać jest indywidualna, tajemnicza i niezwykle skomplikowana oraz złożona, a czasami niektóra z nich okazuje się być zupełnie kimś innym, niż mogłoby się zdawać.
Blue pochodzi z rodziny, w której każda kobieta jest medium, jednak sama nie widzi przyszłości. Jej zdolność jest inna - potrafi sprawiać, że wróżki ''słyszą'' i ''widzą'' wszystko dokładniej, czyli coś na kształt ulepszania ich mocy. Charakter głównej bohaterki przypadł mi do gustu i zapałałem do Blue sympatią. Podziwiałem w niej to, że w każdej sytuacji postępowała z ogromną rozwagą, chociaż w niektórych momentach miałem wrażenie, że trochę zbyt mało w niej ikry.
Gansey to bohater niezwykle protekcjonalny. Jest bogaty i szanowany, ale tak najbardziej zależy mu na odnalezieniu Glendowera - tytułowego Króla Kruków, oraz obudzeniu linii mocy, ponieważ ten, kto wykona te rzeczy, dostanie to czego pragnie. Polubiłem Ganseya, najbardziej za to, jakim lojalnym jest przyjacielem. Podziwiam też w nim to, że potrafi zachować zimną krew w każdej sytuacji oraz to, z jaką determinacją dąży do celu.
Ronan to bogaty chłopak, jednak nie zależy mu na niczym. Ma gdzieś konsekwencje czy zasady, zawsze działa po swojemu i jest bardzo zbuntowany. Nie pozwoli sobą rządzić, nikt nie może dyktować mu tego, co ma robić. Jednak pod tą maską kryje się naprawdę lojalny towarzysz, który za sowich przyjaciół byłby gotów skoczyć w ogień. Polubiłem go, jednak czasem mnie denerwował, gdyż wydawał się zbyt porywczy i impulsywny.
Adam ma zupełnie inną sytuację rodzinną - nie jest bogaty, mieszka w przyczepie, a na swoje wychowanie musi sam ciężko pracować. Na dodatek jego ojciec go bije, a matka nie robi nic, aby mu pomóc, zapewne w strachu przed mężem. Adam zaimponował mi swoją odpowiedzialnością i inteligencją, tym, z jaką determinacją dążył do tego, aby być niezależny. Kierował się twardymi zasadami, jednak dla mnie zbyt gorliwie ich przestrzegał, przecież czasami mógł ustąpić. Denerwowało mnie też trochę to, że sam bał się przeciwstawić ojcu, jednak w porę uświadomił sobie swój błąd i go naprawił.


 'Kilka miesięcy wcześniej Gansey zaproponował, że kupi Adamowi komórkę, co wywołało najdłuższą kłótnię w historii ich znajomości. Nie odzywali się do siebie przez tydzień, a pogodzili dopiero wtedy, kiedy Ronan zrobił coś, co obraziło ich jeszcze bardziej.'


 Styl pisania


Narracja Króla kruków jest trzecioosobowa, a autorka opisuje wydarzenia z perspektywy Blue, chłopaków oraz pewnego nauczyciela łaciny. Styl pisania Maggie Stiefvater jest bardzo lekki, z wielką łatwością pozwala się wciągnąć w książkę. Język, którym posługuje się autorka, jest przystępny dla czytelnika, ale nie infantylny bądź uproszczony. Pióro Maggie od razu przypadło mi do gustu, nawet zacząłem żałować, że to dopiero moje pierwsze spotkanie z nią, ale na szczęście mam jeszcze wiele jej książek do przeczytania. Muszę też wspomnieć o dialogach, które są po prostu wspaniałe. Nie dość, że ciekawe i sensowne, to na dodatek przyprawione humorem - czytając dialogi między bohaterami nie sposób się nie uśmiechnąć. Poza tym autorka niesamowicie potrafi wytworzyć napięcie, które towarzyszy nam przez całą książkę i nie znika aż do ostatniej strony. Opisy miejsc, postaci czy wydarzeń również były niezwykle żywe. Czytając Króla kruków miałem wrażenie, jakbym oglądał film, a nie czytał książkę. W dodatku każdy wątek został opisany z taką dokładnością, a zarazem tak ciekawie, że od książki naprawdę trudno jest się oderwać, a emocje przedstawione przez Maggie, których było naprawdę wiele i które czasem diametralnie się od siebie różniły, zostały naprawdę naturalnie i ciekawie zobrazowane.

 'Krzyczą tylko ci ludzie, którzy mają zbyt ubogie słownictwo, żeby szeptać.'


 Podsumowanie


Król kruków to moje pierwsze spotkanie z Maggie Stiefvater, jednak już wiem, że na pewno nie ostatnie. Już mam ochotę na więcej, na szczęście na mojej półce leżą inne książki autorki. Król kruków to książka, na którą autorka miała naprawdę świetny i oryginalny pomysł, a z jego wykonaniem wcale nie jest gorzej. Od powieści naprawdę bardzo trudno się oderwać, ponieważ wszystko zostało przedstawione niesamowicie ciekawie i szczegółowo. Wszystkie zagadki i tajemnice, rytuały i wróżby zostały opisane fantastycznie, z każdą stroną jest ich coraz więcej, a to tylko wzmaga naszą ciekawość. Jedną z największych zalet książki jest wątek romantyczny, który został opisany w niezwykły sposób - delikatnie i lekko, na kartach powieści nie ma zbyt wiele miłości między bohaterami, ich uczucia nie grają pierwszych skrzypiec, co było naprawdę dobrym zamysłem. W dodatku zakończenie książki jest bardzo nabuzowane emocjami, wbija w fotel i sprawia, że nie można się oderwać aż do ostatniej strony. Poza tym jest niezwykle zaskakujące - nie spodziewałem się, że autorka obierze taki scenariusz, jednak bardzo mi się spodobało poprowadzenie fabuły w tym kierunku. Postaci zostały świetnie i dokładnie wykreowane, od razu widać, że autorka stworzyła je, bo powierzyła im konkretne zadania do spełnienia i wiedziała, czego od nich chce, dzięki czemu nie spotkamy w książce bohaterów mdłych czy wciśniętych na siłę. Styl pisania Maggie jest wyjątkowy - nadal nie mogę wyjść z podziwu, jak pięknie odwzorowała atmosferę tej książki. Na każdej stronie czuć rozbrajającą magię, do tego szczypta miłości i wiele tajemnic do rozszyfrowania. Emocje przedstawiła niezwykle barwnie, a każde miejsce czy wydarzenie opisała tak, że czytając w ogóle się nie nudzimy. Dialogi są niezwykle zabawne, kiedy czytałem rozmowy bohaterów momentami uśmiech nie schodził mi z twarzy. Jedyną rzeczą, która wielu osobom może się nie spodobać jest bardzo wolno i ociężale rozwijająca się akcja. Mnie to jakoś szczególnie nie raziło, ale czasem chciałem, żeby coś w końcu zaczęło się dziać, co na szczęście dostałem na końcu. Cóż, jak widzicie, przeważają zalety, więc nie mam innego wyjścia, jak tylko bardzo gorąco polecić Wam Króla kruków, a Wy musicie go przeczytać! Książce daję ocenę 7/10, bo pomimo tego, że to naprawdę kawał dobrej literatury, to jednak czegoś mi w tej powieści zabrakło. Czegoś, co mam nadzieję dostać w kolejnych tomach. POLECAM!








Książka bierze udział w wyzwaniach: 
Przeczytam 52 książki w 2016 roku -  #5/52
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu! - 3,5/158 cm


*********************************************************************************************************


Napiszcie mi w komentarzach, czy czytaliście Króla kruków i co o nim sądzicie. Będę też bardzo wdzięczny za informację, czy podobała się Wam recenzja oraz czy zachęcam do przeczytania tej książki! ^^
Widzimy się już niedługo! *.*
Buziaki! :*******

sobota, 16 stycznia 2016

Władza. Spisek. Klątwa... - recenzja książki Królowie przeklęci

Witajcie! ^^
Jak zwykle, na samym początku muszę Was bardzo przeprosić, ponieważ, jak to ostatnio często się zdarza, na blogu nie było mnie już kilkanaście dni. Bardzo tego żałuję, ale ostatnimi czasy miałem bardzo dużo pracy. W szkole przez cały czas nauczyciele nas pytają, robią kartkówki i sprawdziany, przez co nie mam czasu ani na czytanie, ani na pisanie. Już nie mogę doczekać się ferii, bo wtedy nareszcie będę mógł nadrobić to, co zaniedbywałem przez ostatni czas. :)
Dziś mam dla Was recenzję pierwszego tomu Królów przeklętych. O książce słyszałem już bardzo dawno temu, kiedy byłem dużo młodszy, a cały cykl był jeszcze wydany w siedmiu tomach. Jednak już wtedy poczułem do tej serii ogromne zainteresowanie, gdyż wydała mi się niesamowicie ciekawa. Później zapomniałem o cyklu Maurica Druona, ale, całe szczęście, wydawnictwo Otwarte postanowiło wydać całą serię jeszcze raz.


Tytuł: Królowie przeklęci. Tom I
Tytuł oryginału: Les Rouis maudits
Autor: Maurice Druon
Tłumaczenie: Adriana Celińska
Seria: Królowie przeklęci #1, #2, #3
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 720
Wymiary grzbietu: 5,3 cm

Opis


W pierwszym tomie nowego – trzyczęściowego – wydania cyklu „Królowie przeklęci” znajdziesz powieści „Król z żelaza”, „Zamordowana królowa” i „Trucizna królewska”.
To pierwotna gra o tron.
„W  Królach przeklętych jest wszystko. Królowie z żelaza, zamordowane królowe, bitwy i zdrady, kłamstwa i żądze, oszustwo, rodowe rywalizacje, klątwa templariuszy, podmieniane niemowlęta, wilczyce, grzech i miecze, wielka dynastia skazana na upadek… A to wszystko (no, prawie wszystko) zaczerpnięte żywcem z kart historii. I wierzcie mi: rody Starków i Lannisterów nie mogą się nawet równać z Kapetyngami i Plantagenetami.
Bez względu na to, czy jesteś historycznym geekiem, czy miłośnikiem fantastyki, od książek Druona nie będziesz się mógł oderwać. To była pierwotna gra o tron. Jeśli lubisz Pieśń lodu i ognia, pokochasz Królów przeklętych.


 Ocena



 'Mąż stanu, który z wysokości swojego urzędu, odseparowany całym aparatem sądów, policji i zbrojnych, nie widzi człowieka w skazańcu wtrącanym do więzienia i wysyłanym na śmierć, z łatwością pozbywa się moralnych wątpliwości.'


 Wizualnie


Zacznę od tego, że książka została wydana w twardej oprawie. Wydawnictwo, wydając tak książkę, podjęło, moim zdaniem, najlepszą decyzję z możliwych. Nie będę tutaj rozprawiał na zaletami twardych okładek, w których  w Polsce jest tak bardzo mało wydawanych książek, jednak muszę bardzo pochwalić wydawnictwo Otwarte, bo dzięki temu książka jest bardzo wytrzymała oraz solidna; już kilka razy ją upuściłem, a nie można dostrzec na niej nawet najmniejszych zadrapań. Poza tym okładka jest cudowna, dopracowana do granic możliwości i nawiązująca do treści. Poza tym wszystko pięknie ze sobą współgra i do siebie pasuje. Grzbiet jest bardzo solidny, a zarazem bardzo ładny i estetyczny. Opisu co prawda nie ma, jest krótka recenzja Georga R. R. Martina, jednak wydaje mi się, że zachęca ona do sięgnięcia po to grube tomiszcze. Litery w książce nie są małe, za co wielki plus, a tusz nie rozmazuje się. Również literówki w tekście są nieliczne, dostrzegłem ich gdzieś w granicach pięciu. W książce autor posługuje się wieloma archaizmami oraz nawiązuje do nieznanych nam wydarzeń bądź postaci, ale wydawnictwo naprawdę zadbało o czytelników, czego dowodem są obszerne przypisy, które zdecydowanie ułatwią czytanie i zapoznanie się z treścią. Naprawdę wydanie pierwszego tomu Królów przeklętych jest spektakularne - dopracowane, solidne oraz przepiękne!


 'Cechą ludzi silnych nie jest to, że nie znają obaw i wątpliwości, które leżą w naturze człowieka, lecz to, że potrafią je szybciej przezwyciężyć.'


 Fabuła


Dla mnie, wielkiego fana historii, wielką gratką była okazja do zapoznania się z tak wychwalaną serią opowiadającą o wydarzeniach z dawnych wieków. Bardzo spodobał mi się temat oraz wydarzenia ukazane nam przez pana Druona, ponieważ są one bardzo intrygujące i z pewnością ciekawe. Historia templariuszy przed rozpoczęciem czytania pierwszego tomu nie była mi do końca obca, jednak nie mogłem się też pochwalić szczególnie wielką wiedzą. Dlatego trochę obawiałem się tego grubaśnego tomu, ponieważ myślałem, że autorowi nie uda się mnie zaskoczyć. Na szczęście byłem w wielkim błędzie, bo odkryłem wiele fascynujących wątków, do tej pory zupełnie mi nieznanych.
Po lekturze tego tomu jestem już niemal tydzień, jednak nadal nie mogę wyjść z podziwu nad tym, z jaką precyzją i dbałością o najmniejszy szczególik autor przedstawił nam nie tylko bohaterów oraz wydarzenia, ale także przytoczył wiele ciekawych informacji o życiu ludzi z XIV wieku, zarówno ich dziwnych i czasem zakrawających na makabrę zwyczajach, jak i ich ubiorze. Nie staram się nawet wyobrazić pracy, jakiej pan Maurice Druon musiał sprostać, aby z taką dokładnością odwzorować średniowieczny świat. 
Wielką zaletą tego tomu jest to, że na każdym kroku dostrzegamy jakąś tajemnicę czy intrygę. Autor podkoloryzował wiele wątków, jednak przez to powieść jest jeszcze lepsza i bardziej wciąga. Co prawda pan Druon przedstawia nam niezliczoną ilość wątków oraz wydarzeń, których liczba może przyprawić o ból głowy, jednak po kilku rozdziałach wszystko staje się nam bliższe, każda postać czy wydarzenie staje się coraz bardziej charakterystyczne i wyrazistsze, przez co czytanie staje się dużo łatwiejsze oraz przyjemniejsze.
O tomie tym z pewnością można powiedzieć, że jest bardzo zaskakujący i wprawiający w osłupienie. Nadal nie mogę wyjść z podziwu nad pomysłowością autora, który wiele z pozoru nieciekawych wątków przedstawił w nietuzinkowy i niebanalny sposób, tak że stały się one niewiarygodnie ciekawe i intrygujące. 
Następnym plusem książki jest logiczność. Pomimo tego, że bohaterzy knują niewyobrażalną liczbę intryg, na każdym kroku czai się spisek, a poprzez truciznę każda postać może umrzeć w każdym momencie, nawet zapalając świecę, to autor przedstawił nam to bardzo logicznie, cała historia jest spójna, a po złożeniu jej otrzymamy jak najbardziej logiczną całość.
Czytając tą powieść na pewno nie narzekałem na nudę. Ciągle się coś działo, każdy rozdział naładowany był akcją. Przez cały czas, na każdym kroku czyhały jakieś spiski, intrygi, zdrady czy walki. Bohaterowie ciągle musieli być ostrożni, bo w każdym momencie czekała na nich jakaś niebezpieczna przeszkoda, w każdym momencie mogła im się powinąć noga.
Każdy wątek, nieważne jak było ich dużo, był na swój sposób intrygujący i ciekawy. Panu Druonowi udało się wzbudzić moją wielką ciekawość już na początku książki i sprawić, że nie zniknęła aż do ostatniej strony.
Cóż, pośród wielu plusów udało mi się także dostrzec minus. Otóż kiedy zaczynamy czytać książkę, zostajemy wrzuceni od razu na głęboką wodę. Ja tak naprawdę nie wiedziałem prawie nic o tej historii, jedynym znanym mi wątkiem był motyw templariuszy, jednak reszta to dla mnie coś zupełnie nowego. Nie podobało mi się właśnie to, że od początku pierwszej części pojawia się niezliczona ilość nazwisk, a my właściwie nic nie wiemy. Jednak z tym problemem możemy łatwo sobie poradzić - zaglądając do drzew genealogicznych oraz notek biograficznych bohaterów, co może zajmuje trochę czasu, ale bardzo ułatwia czytanie.


 'Każdy człowiek sądzi naiwnie, że świat narodził się wraz z nim, i dlatego cierpi, kiedy w chwili, gdy ulatuje z niego życie, musi zostawić wszechświat niedokończony. '


 Bohaterowie


Spodobało mi się to, jak autor przedstawił każdą z postaci. Wszyscy bohaterowie pierwszoplanowi są bardzo ciekawi. Każdy z nich knuje, snuje spiski, podstępy i intrygi, a to tylko po to, aby wybić się wyżej i więcej osiągnąć. Jednak mimo to każda z postaci jest niesamowicie indywidualna, ukazana z niesamowitą dokładnością, bo pomimo ich liczby, każdy po jakimś czasie staje się wyrazisty oraz charakterystyczny.
W książce mamy do czynienia z wielobarwną gamą przeróżnych postaci - do niektórych czujemy wielką sympatię, do innych niechęć, a nawet wstręt. Muszę się przyznać, że, jak dla mnie, zdecydowanie więcej było tych drugich. Jednak każdy bohater był niesamowicie skomplikowany i złożony, co sprawiało, że coraz bardziej i bliżej chciałem poznać każdego z nich.
Jedną z moich ulubionych postaci jest Klemencja Węgierska. Jest ona niezwykle dobroduszną królową o wielkim sercu, która na każdym kroku jest skora do pomocy oraz rozdawania jałmużny. Muszę przyznać, że jest ona odskocznią od tych wszystkich charakterów przepełnionych nikczemnością oraz perfidią, nawet czytanie o niej jest dużo przyjemniejsze.
Guccio Baglioni to niesamowicie barwna, ciekawa, uczuciowa, a czasem nawet zabawna postać. Jest szlachetnym młodzieńcem żądnym przygód. Rozdziały z jego udziałem były jednymi z lepszych, miały swój własny urok. Jego historia była jedną z moich ulubionych, a wątek romantyczny Guccia oraz Marii de Cressay, który jest bardzo złożony, niepewny oraz skomplikowany skradł moje serce. Ta dwójka w imię miłości musiała bardzo dużo przejść, nie wiem, jak ich losy potoczą się w dalszych tomach, jednak mam nadzieję, że wszystko zmierzy w dobrym kierunku, ponieważ bardzo im kibicuję.
Również na zainteresowanie zasługuje postać wuja Guccia, czyli Spinello Tolomei. Jest on niesamowicie inteligentnym, przebiegłym niczym lis bankierem, który nie raz trzymał w szachu bardzo ważne persony na dworze królewskim.
Następną intrygującą postacią jest Izabela Francuska, Wilczyca z Francji. Niby bardzo niewiele się o niej w tym tomie dowiadujemy, jednak autor już zdołał wzbudzić moją ciekawość wobec jej osoby. Mam nadzieję, że w następnych tomach jej wątek znacznie się rozwinie, bo jak dla mnie było jej stanowczo na mało na kartach tych trzech powieści.
Kolejną ciekawą postacią jest dostojny, niezmordowany, czasem prostacki i chamski Robert d'Artois. Jego wątek walki ze stryjną Mahaut, która, jego zdaniem, odebrała należny mu majątek jest bardzo ciekawy, barwny, a czasem bardzo zabawny.
 

 'Nawet jeśli jesteśmy karani za fałszywe grzechy, zawsze istnieje prawdziwy powód naszej pokuty. Każdy niesprawiedliwy czyn, nawet jeśli został popełniony i imię sprawiedliwości, niesie z sobą przekleństwo.'


 Styl pisania


Styl pisania Druona pozwolił mi się z łatwością wciągnąć  w tą historię. Autor ma wielki dar przekazywania nam tego, co chce nam pokazać. Czytając opisy miejsc nie raz miałem wrażenie, jakbym oglądał wysokobudżetowy film. Jednak muszę przyznać, że czasami język, którym posługiwał się autor był niezwykle ciężki, trochę za bardzo średniowieczny. Natomiast rzadko się tak zdarzało, żebym rozproszył się podczas czytania, przez większość czasu z wielkim zainteresowaniem śledziłem losy bohaterów. Bardzo spodobało mi się to, jak autor ożywił historię. Cykl opowiada o upadku dynastii Kapetyngów, jak i konflikcie, który zrodził się między Anglią a Francją i który doprowadził do wybuchu wojny trwającej ponad sto lat. Wszystko jest niesamowicie ubarwione przez autora - prawda historyczna przeplata się z fikcją literacką. Jednak Druon przedstawił to w niesamowicie intrygujący sposób, z jednej strony wzbudził moją ciekawość, a z drugiej przedstawił wszystko tak, aby nie zachwiać równowagi historycznej. Ponad to po mistrzowsku przedstawił wszystkie emocje towarzyszące bohaterom, co z pewnością łatwym zadaniem nie było, biorąc pod uwagę ich mnogość.


 'Zemsta jest czasem najlepszym antidotum na rozpacz.'


 Podsumowanie


Królowie przeklęci to kawał naprawdę dobrej literatury. Nie da się nie zgodzić ze stwierdzeniem, że w tym niesamowitym cyklu jest wszystko, bo naprawdę JEST wszystko. Na pewno zachwyci Was dokładność, z jaką autor ukazał nam XIV wieczną Europę, jak przedstawił nam wszystkie postacie oraz wątki. Czytając książkę nie będziecie się nudzić, bo na każdym kroku czai się jakieś niebezpieczeństwo, a każdy bohater może paść ofiarą okropnej intrygi. Czytając ten tom mamy do czynienia z dworskimi intrygami, pełnymi namiętności romansami, kurtuazyjnymi, podszytymi perfidią rozmowami, do tego dochodzą zdrady, bitwy, kłamstwa, czasem nawet klątwy i różnego rodzaju czary. Wielką rolę w tym cyklu odgrywa bezwzględna walka o władzę. Władzę, która pomimo wszystko jest pełna goryczy, bo przecież możnowładcy, królowie i królowe nie żyją swoim życiem, lecz życiem królestwa. Poza tym każdy klękający przed władcami chce podnieść z podłogi okruchy władzy. Ponad to znajdziemy niezliczoną ilość różnobarwnych, wielowymiarowych postaci oraz niezwykle intrygujących wątków. Bardzo ogromnie polecam Wam ten cykl - nie tylko osobom uwielbiającym historię, ale wszystkim, bo każdy znajdzie tu coś dla siebie. Nie macie innego wyjścia - musicie przeczytać Królów przeklętych, bo to niesamowity cykl, który z pewnością przepadnie Wam do gustu! Tom pierwszy oceniam na 8/10 i z wielką niecierpliwością czekam na chwilę, w której będę mógł się zanurzyć w drugim! A Wy oczywiście czytajcie!



|
Za możliwość przeczytania książki bardzo serdecznie dziękuję
wydawnictwu Otwarte!


W tomie ukazały się powieści:

Król z Żelaza |  Zamordowana królowa  | Trucizna królewska


Książka bierze udział w wyzwaniach: 
Przeczytam 52 książki w 2016 roku -  #1, #2, #3/52
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu! - 5,3 cm/158cm
Z półki - #1


********************************************************************************************************* 


Dajcie mi znać w komentarzach, czy czytaliście Królów przeklętych i co sądzicie o tym cyklu. Będę też bardzo wdzięczny za informację, czy podobała się Wam recenzja oraz czy zachęcam do przeczytania książki! ^^
Do następnego!^^ ♥
Pa! :***

wtorek, 5 stycznia 2016

Czy można żyć bez wspomnień? - recenzja książki Plaga samobójców

Cześć! ^^
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki Plaga samobójców autorstwa Suzanne Young. Książkę wygrałem w konkursie organizowanym przez wydawnictwo Feeria Young. Gdyby nie wygrana, to pomimo pochlebnych recenzji nie wiem, czy kupiłbym książkę sam, bo to raczej nie są moje klimaty... No ale cóż, książka zapowiadała się na całkiem dobrą lekturę a fabuła mnie zaintrygowała. A co z tego wyszło? ^^
Miłego czytania! :*

Tytuł: Plaga samobójców
Tytuł oryginału: The Program
Autorka: Suzanne Young
Tłumaczenie: Andrzej Goździkowsk
Seria: Program #1
Wydawnictwo: Feeria Young
Liczba stron: 500

Opis


Nastolatki masowo popełniają samobójstwa. W niektórych szkołach władze wprowadzają więc pilotażowy program przeciwdziałania tej epidemii. Wszelkie objawy depresji są skrupulatnie notowane, a ci, którzy się załamują, są poddawani leczeniu w odizolowanych klinikach. Leczenie wydaje się skuteczne, ale każdy, kto brał udział w programie, wraca do zwykłego życia kompletnie pozbawiony wspomnień. Rodzice Sloane stracili już jedno dziecko i są gotowi na wszystko, by tylko ją uratować. Dziewczyna tłumi więc swoje prawdziwe uczucia. Jedyną osobą, przy której czuje się swobodnie, jest James, jej chłopak. Obiecał jej, że ich dwojgu nic się nie stanie, a Sloane jest pewna, że ich miłość przetrwa wszystko. Lecz z tygodnia na tydzień oboje stają się coraz słabsi. Coraz trudniej im zachowywać twarz, bo dopada ich depresja. A później Program.
Mroczna, dystopijna powieść z romansem w tle. 



Ocena



'Tak bardzo za nim tęskniłam, a przecież siedział tuż obok.'


Wizualnie


Jak zawsze na pierwszy ogień pójdzie okładka... Cóż, kiedy ją ujrzałem pierwszy raz, raczej nie przypadła mi do gustu. Trochę przypominała mi okładkę książki Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet, która swoją drogą była odpychająca. Ale kiedy bardziej się jej przyjrzałem i widziałem ją coraz częściej, przyzwyczaiłem się do jej widoku. Oceniam ją raczej jako średnią, ponieważ niczym szczególnym się nie wyróżnia, ale nie jest też okropna. Opis jest na pewno bardzo ciekawy i intrygujący, nie ma w nim żadnych spoilerów, a to bardzo ważne. Czcionka jest może trochę mniejsza niż w większości książkach, ale mnie to jakoś szczególnie nie raziło. Literówek jest bardzo mało, za co plus, a tusz nie rozmazuje się. Kartki są szare i cienkie, przez co bardzo łatwo się je przewraca. Wydanie Plagi samobójców oceniam na solidne i całkiem ładne.


'Są rzeczy, które trwają wiecznie i odrodzą się w każdych okolicznościach.'


Fabuła


Od razu się przyznam bez bicia, że pomysł na fabułę skradł moje serce. Przedstawienie śmierci i samobójstw wśród nastolatków jako epidemię oraz leczenie epidemii polegające na usuwaniu z głowy niepożądanych wspomnień to właśnie to coś, czego jeszcze nie było. Pomysł na Plagę samobójców bardzo mi się spodobał i od czasu Delirium nie spotkałem się jeszcze z tak oryginalnym pomysłem.
Autorka wzięła na siebie całkiem trudne zadanie, gdyż musiała przedstawić rozwijającą się chorobę u głównej bohaterki i jej chłopaka, którzy byli dla siebie oparciem i próbowali razem przeciwstawić się chorobie. Spodobało mi się, jak autorka przedstawiła emocje towarzyszące bohaterom podczas rozwoju choroby. Z pewnością było to bardzo trudne, ale autorka świetnie sobie z tym poradziła.
Akcja Plagi samobójców raczej nie pędzi na złamanie karku, jest raczej umiarkowana, jednak nie stoi w miejscu. Książce nie brak ciekawych i nagłych zwrotów akcji, a mimo iż nie znajdziemy pościgów samochodowych czy strzelanin, to książka i tak bardzo trzyma w napięciu i nie nudzi.
W Pladze samobójców jak w prawie wszystkich książkach teraz wydawanych, mamy wątek miłosny. Jak wiedzie, ja za takowymi wątkami nie przepadam, a jeśli ma mi się spodobać, to musi być skomplikowany i naturalny. A czy spodobał mi się wątek romantyczny przedstawiony przez Suzanne Young? Otóż przyznam się, że tak.  Gdy książka się zaczyna, Sloane i James już od dawna są parą. W ich związku bardzo urzekło mnie to, że bohaterowie kochają się do tego stopnia, że są dla siebie nawzajem oparciem, w dwójkę walczą z narastającą i przybierającą na sile chorobą, a jeśli jednego z nich dopada depresja, to druga połówka zawsze stoi obok gotowa pomóc. Takie przedstawienie relacji łączących Sloane i Jamesa bardzo mi się spodobało, gdyż było bardzo skomplikowane, ale za to piękne i urzekające.
Jednym z największych plusów książki jest nieprzewidywalność oraz wisząca w powietrzu niepewność. Autorka lubi nas zaskakiwać, czasem wydarzeniami i nagłymi zwrotami akcji, a czasem reakcjami bohaterów. W głowach czytelników i bohaterów rodzą się różne  pytania, na przykład dlaczego nastolatki popełniają samobójstwa? Mam nadzieję, że autorka w następnych tomach je wyjaśni. Świetne było też to, że bohaterowie książki nie mogli nikomu zaufać, ponieważ każdy mógł okazać się tym złym, ale zarazem nie mieli dokąd uciec.
Teraz niestety muszę się skupić na tym, co mi się nie spodobało. Jak pewnie wiecie, Plaga samobójców zaliczana jest gatunkowo do dystopii. Niestety, autorka wykorzystała bardzo wiele schematów, których możemy dopatrzeć się w każdej tego typu powieści. W książce Suzanne Young znajdzie się dziewczyna, która jest główną bohaterką. W kraju źle się dzieje, a rząd próbuje temu przeszkodzić. No ale jak w każdej dystopii, robi to źle i okrutnie, przez co główna bohaterka postanawia się przyłączyć do ruchu oporu oraz walczyć przeciwko władzom. Czy nie brzmi to znajomo? Właśnie, jest to schemat wykorzystany w wielu dystopiach i choć autorka miała bardzo odkrywczy pomysł, to nie wykorzystała go w pełni. Gdyby nie trzymała się tak bardzo utartych schematów, to z książki byłby majstersztyk, a tak wyszła książka mimo wszystko dobra, jednak mogła być dużo lepsza. A co do ruchu oporu, to w pierwszej części jeszcze on nie występuje, jednak była o nim jakaś wzmianka.


'- Mam zły dzień dzisiaj.
- Rzadko zdarzają się inne.
'


Bohaterowie


W Pladze samobójców nie ma wielu bohaterów, jest ich kilkanaście. Jednak każdy z nich jest inny, nikt nie wtapia się w tło; każda postać jest charakterystyczna i wyrazista, choć czasem może schematyczna. Świetne było to, że nigdy nie mogłem być do końca pewny, po której stronie stoi dany bohater i kim tak naprawdę się okaże.
Główna bohaterka, Sloane, przypadła mi do gustu. Jest zwyczajną dziewczyną, której przyszło żyć w niezwykłym świecie. Jest bardzo inteligentna i sprytna, pomimo wpajania jej od dziecka, że Program jest dobrym rozwiązaniem na samobójstwa, to dziewczyna zna drugie dno terapii i potrafi przeciwstawić się rodzicom oraz władzom. Sloane z pewnością nie jest grzeczną dziewczynką, ma tego pazura. Nie daje sobie w kaszę dmuchać ani wmawiać jej nieprawdy, czym skradła moją sympatię. Racjonalnie myśli, nie użala się nad sobą przez połowę książki, tylko próbuje działać, nie dać się pozbawić wspomnień. Może czasem denerwowały mnie jej wieczne łzy na policzkach, jednak starałem się ni skupiać na tym uwagi.
James to chłopak Sloane. Szczerze mówiąc, przedstawienie tej postaci nieszczególnie mi się spodobało. Jest on bardzo schematyczny i bardzo wyidealizowany. Jak przystało na bohatera dystopii, piekielnie inteligentny i atrakcyjny buntownik bez skazy w wyglądzie. Dla mnie autorka poszła na łatwiznę i nie przyłożyła się do przedstawienia postaci Jamesa.
Bardzo spodobało mi się ukazanie sytuacji, w obliczu której stanęli rodzice nastolatków, nie tylko głównych bohaterów, ale wszystkich, którym grozi śmierć. Było to bardzo skomplikowane. Rodzice musieli podjąć bardzo trudną decyzję - gdyby nie posłali swojego dziecka na terapie, wtedy był bardzo duży procent prawdopodobieństwa, że ich dziecko popełni samobójstwo. Jeśli jednak poślą swojego potomka na terapię, to zostanie od praktycznie pozbawiony przeszłości, zostanie usunięte z jego głowy wiele wspomnień, przez co ich dziecko stanie się... puste, wydrążone. Podczas czytania Plagi samobójców wiele rozmyślałem o rodzicach oraz o podejmowanych przez nich decyzji. Muszę się przyznać, że nie chciałbym być na ich miejscu i podejmować takiego wyboru.


'- Dręczą mnie złe myśli - powiedziałam.
- Więc przestań myśleć.
'


Styl pisania


Styl pisania Suzanne Young jest z pewnością lekki i przyjemny. Pomaga łatwo się wciągnąć w lekturę, jednak czasem bardzo łatwo było mi się rozproszyć i uciec gdzieś daleko myślami, a później nie pamiętałem niektórym momentów. Może działo się tak przez obecne na niektórych stronach bardzo długie opisy, które, niestety, były całkiem nudne. Język, którym posługuje się autorka jest przystępny dla czytelnika, w książce nie znajdziemy słów, których znaczenia musielibyśmy szukać w słowniku. Jednak język nie jest też niedojrzały czy prostacki. Nad swoim warsztatem autorka mogłaby trochę popracować, jednak na chwilę dzisiejszą już jest bardzo dobry. Spodobało mi się to, jak autorka przestawiła emocje bohaterów, którzy znaleźli się w bardzo trudnym położeniu. Na wielką pochwałę zasługuje też za to, jak przedstawiła rodziców, którzy muszą zmagać się z ciągłą niepewnością, bo w końcu ich dziecko mogło się zabić w każdej chwili. Suzanne Young po pierwszym tomie pozostawiła wiele pytań bez odpowiedzi, przez co czuję pewien niedosyt. Mam nadzieję, że nie pójdzie na łatwiznę i w kolejnych tomach odpowie na wszystkie dręczące mnie pytania, a zwłaszcza na to najbardziej mnie ciekawiące: jak działa i na czym polega epidemia?


'Uznałam, że podoba mi się to uczucie- cierpienie pomagało mi oderwać myśli od tego, co najgorsze.'


Podsumowanie


Plaga samobójców to książka, na którą autorka miała bardzo dobry i oryginalny pomysł. Jego wykorzystanie wcale nie jest najgorsze, jednak nad niektórymi wątkami mogłaby jeszcze trochę popracować. Dobrą stroną książki jest zdecydowanie wątek romantyczny, który jest bardzo skomplikowany, ale urzekający. Akcja książki jest umiarkowana, ale autorka nie miała wielkiego pola do popisu, ponieważ główna bohaterka przecież trafiła do Programu. Mimo to książka trzyma w napięciu, jest bardzo ciekawa i nieprzewidywalna. Bohaterowie powieści są różni, choć czasem schematyczni. Świetne jest to, że autorka przedstawiła większość z postaci w sposób, w który każdy z bohaterów może okazać się kimś innym, niż przypuszczaliśmy i nigdy nie mamy do końca pewności, kto kim jest. Styl pisania Suzanne Young jest bardzo lekki i przyjemny, a język, którym posługuje się autorka jest przystępny, jednak nie infantylny. Największym minusem książki jest bardzo duże wykorzystanie schematów, po które sięgnęło już wielu autorów dystopii. Jednak mimo to książka jest naprawdę godna polecenia, gdyż autorka odwaliła kawał dobrej roboty. Plagę samobójców oceniam jaką dobrą, czyli 7/10. Czytajcie!







*********************************************************************************************************


Dajcie mi znać w komentarzach, czy czytaliście już Plagę samobójców i jak się Wam podobała! Będę też wdzięczny jeśli napiszecie, jak się Wam podobała recenzja! ^^
No to do następnego! :D
Paaa! :*****

sobota, 2 stycznia 2016

Podsumowanie roku 2015

Witajcie!!!
WOW... Niedawno zaczynał się 2015 rok, a teraz mamy już 2016... To dwanaście miesięcy niesamowicie szybko minęło, nawet nie zdążyłem się obejrzeć, a tu już żegnaliśmy stary rok... Jednak kiedy patrzę wstecz, dostrzegam, że w tym roku bardzo dużo się wydarzyło. Pierwszym ważnym wydarzeniem było to, że postanowiłem przeczytać pięćdziesiąt dwie książki w roku. Następnie wreszcie się przełamałem i założyłem bloga, a z tym pomysłem chodziłem już jakieś pół roku. Nie ukrywam też, że dzięki pisaniu recenzji bardzo rozwinął się mój warsztat oraz wzbogaciłem słownictwo, co pewnie zauważyliście, jeśli czytaliście te pierwsze recenzje. W 2015 roku skończyłem podstawówkę i musiałem pójść do gimnazjum. Nie ukrywam, że miałem małe obawy przed nową szkołą, ale na szczęście były one zupełnie niepotrzebne, gdyż w nowej szkole bardzo mi się podoba, a okres między wrześniem a końcem roku minął mi bardzo szybko. Zeszły rok był też trochę odkrywczym rokiem... Zacząłem wiele nowych serii, jednak poznałem też wiele nowych gier. Z serialami również nie jest gorzej, obejrzałem kilka odcinków różnych seriali. Jednak żadna książka, film, gra czy serial nie pobije nigdy mojego ukochanego Wspaniałego stulecia, które miałem bardzo wielką przyjemność kontynuować. ♥♥♥
No więc teraz pokażę Wam, co konkretnie czytałem. :) Przy książkach będą pewne liczby, które będą oznaczały: 
  1. datę przeczytania
  2. liczbę stron
  3. ocenę książki

Przeczytane książki


Styczeń


1. Ten obcy - Irena Jurgielewiczowa; 19.01.2015; 249 stron; 7/10
2. Inna? - Irena Jurgielewiczowa; 24.01.2015; 250 storn; 6/10
3. Miasto niebiańskiego ognia - Cassandra Clare; 29.01.2015; 704 strony; 9/10


Luty

























4. Błękit szafiru - Kerstin Gier; 02.02.2015; 364 strony; 8,5/10
5. Zieleń szmaragdu - Kerstin Gier; 07.02.2015; 456 strony; 8,5/10
6. Duch starej kamienicy - Anna Onichimowska; 08.02.2015; 160 stron; 6/10
7. Wywiad z wampirem - Anne Rice; 12.02.2015; 400; 6/10
8. Wirusy - Kathy Reichs & Brendan Reichs; 15.02.2015;  384 strony; 8/10
9. Gwiazd naszych wina - John Green; 17.02.2015; 320 stron; 8/10
10. Ocalona - Aprilynne Pike; 22.02.2015; 334 strony; 6,5/10


Marzec


11. Czerwona królowa - Victoria Aveyard; 06.03.2015; 488 storn; 8/10
12. Dziewięć żyć Chloe King. Upadła - Liz Braswell; 11.03.2015; 300 stron; 8/10
13. Wróć, jeśli pamiętasz - Gayle Forman; 15.03.2015; 288 stron; 8/10
14. Ostatnia spowiedź. Tom I - Nina Reichter; 20.03.2015; 380 stron; 6,5/10
15. Dziewięć żyć Chloe King. Uprowadzona - Liz Braswell; 22.03.2015; 278 stron; 8/10
16. Dziewięć żyć Chloe King. Wybrana - Liz Braswell; 28.03.2015; 270 stron; 8/10


Kwiecień


17. Wierna - Veronica Roth; 02.04.2015; 384 strony; 6/10
18. Love, Rosie - Cecelia Ahern; 08.04.2015; 512 stron; 8/10
19. Starter - Lissa Price; 14.04.2015; 400 stron; 7,5/10
20. Mara Dyer. Tajemnica - Michelle Hodkin; 19.04.2015; 412 stron; 8/10 
21. Girl Online - Zoe Sugg; 26.04.2015; 368 stron; 6/10


Maj

















22. Królowa Tearlingu - Erika Johansen; 09.05.2015; 486 stron; 8/10
23. Władca Lewawu - Dorota Terakowska; 10.05.2015; 110 stron; 6/10
24. Malfetto. Mroczne piętno - Marie Lu; 31.05.2015; 384 strony; 9/10


Czerwiec


25. Rycerz widmo - Cornelia Funke; 20.06.2015; 364 strony; 6,5/10


Lipiec














26. Piękne istoty - Kami Garcia & Margaret Stohl; 13.07.2015; 536 stron; 8/10
27. Delirium - Lauren Oliver; 16.07.2015; 360 stron; 7/10
28. Gra o tron - George R. R. Martin; 29.07.2015; 838 stron; 8/10
29. Anna we krwi - Kendare Blake; 31.07.2015; 320 stron; 8/10


Sierpień


30. Wypowiedz jej imię - James Dawson; 02.08.2015; 272 strony; 7/10
31. Wybrani - C.J. Daugherty; 06.08.2015; 440 stron; 8/10
32. Hopeless - Colleen Hoover; 08.08.2015; 424 strony; 8/10
33. Zabójczyni - Sarah J. Maas; 12.08.2015; 464 strony; 8/10
34. Niezbędnik obserwatorów gwiazd - Matthew Quick; 18.08.2015; 320 stron; 8/10
35. Rywalki - Kiera Cass; 19.08.2015; 336 stron; 7/10
36. Prawie jak gwiazda rocka - Matthew Quick; 21.08.2015; 384 strony; 8/10
37. Czerwone jak krew - Salla Simukka; 24.08.2015; 256 stron; 6,5/10
38. Fałszywy książę - Jennfier A. Nielsen; 25.08.2015; 392 strony; 8/10


Wrzesień


39. Smuga - Michael Morpurgo; 27.09.2015; 232 strony; 7/10


Październik

























40. Klejnot - Amy Ewing; 21.10.2015; 384 strony; 7/10
41. Antygona - Sofokles; 22.10.2015; 96 stron; 7/10


Listopad


42. Ember in the Ashes. Imperium ognia - Sabaa Tahir; 15.11.2015; 512 stron; 10/10


Grudzień



















43. Pojedynek - Marie Rutkoski; 02.12.2015; 384 strony; 10/10
44. Tajemny ognień - C.J. Daugherty & Carina Rozenfeld; 06.12.2015; 392 strony; 7/10
45. Stary człowiek i morze - Ernest Hemingway; 07.12.2015; 104 strony; 4,4/10
46. Ogień i woda - Victoria Scott; 09.12.2015; 368 stron; 8/10
47. Playlist for the Dead - Michelle Falkoff; 18.12.2015; 272 strony; 8/10
48. Plaga samobójców - Suzanne Young; 27.12.2015; 500 stron; 7/10
49. Grając w miłość - Abbi Glines; 28.12.2015; 320 stron; 7/10
50. Legenda. Rebeliant - Marie Lu; 29.12.2015; 304 strony; 8/10
51. Anna i pocałunek w Paryżu - Stephanie Perkins; 31.12.2015; 320 stron; 8/10
52. Brudny szmal - Dennis Lehane; 31.12.2015; 200 stron;  5/10



Przeczytane książki: 52
Łączna ilość stron: 18 775
Średnia ocen: 7
Liczba wyświetleń bloga: 13 386
Liczba obserwatorów: 69
Liczba opublikowanych postów: 46


10 najlepszych książek 2015 roku






















Jeśli chodzi o wyzwanie Przeczytam tyle, ile mam wzrostu!, to niestety nie będzie podsumowania, ponieważ nie wiem, jak duży był stos książek, który przeczytałem przez cały rok. Do wyzwania dołączyłem w lipcu, dlatego nie wiem, jakie grzbiety mają książki, które przeczytałem na początku roku, ponieważ niektóre wypożyczyłem z biblioteki.

Jestem z siebie bardzo dumny, bo 2015 to pierwszy rok, w którym udało mi się przeczytać aż tyle książek! ^^ Pochwalcie mi się w komentarzach, ile Wy przeczytaliście książek w ubiegłym roku! :)
Mam nadzieję, że 2016 będzie jeszcze obfitszy w przeczytane i kupione książki! ♥
A Wam życzę szczęśliwego nowego roku i żeby się spełniły wszystkie Wasze marzenia! :*
Trzymajcie się! *.*
Pa! :****